Myślisz, że niektórzy mają dużo szczęścia, bo urodzili się wysportowani i z piękną figurą, a Ty cały czas nie możesz dojść do ładu z własnym ciałem? Twoje wieczorne bieganie wciąż przegrywa z kolejnym filmem przegryzanym chipsami, a Ty dawno nie widziałaś już swojej motywacji na oczy? Z syndromem „jutro na pewno” daleko nie zajedziesz, ale z pewnością przy odrobinie wysiłku możesz się z nim śmiało zmierzyć. Nie jest to proste zadanie, ale z pewnością do rozwiązania – nie zawsze jednak wybierając łatwiejszą ścieżkę.
Wyrabiaj dobre nawyki
Ruch, jak każdy inny nawyk, można w sobie wyrobić. W pierwszym kroku zaplanuj sobie, kiedy chciałabyś zacząć biegać i skonfrontuj to ze swoim terminarzem. Niech cel będzie bardzo precyzyjny – np. poniedziałki, środy i piątki o 20:30. W drugim kroku zacznij wychodzić z domu o planowanych porach i zrób sobie piętnastominutowy spacer po okolicy. Niech Twoje przyzwyczajenia zaczną się kreować, a już wkrótce wychodzenie pobiegać będzie dla Ciebie jedynie formalnością. Jeśli nie masz regularnego cyklu dnia lub czasem wychodzisz wieczorami, możesz przenieść swoją aktywność na inną godzinę, na przykład poranną. Pamiętaj jednak o powtarzalności i priorytetowości swojego działania. Sprecyzuj swój cel i wizualizuj go! Dlaczego to robisz, co chcesz osiągnąć swoimi działaniami? Nie mając celu, nie znajdziesz motywacji. Chcesz schudnąć, nabrać kondycji, przygotować się do maratonu? Jak będzie wyglądać Twoje życie po kilku miesiącach regularnej pracy nad sobą?
Wykorzystaj emocje
Za każdym razem, kiedy jesteś zła lub zestresowana – ubierz sportowe ciuchy i idź pobiegać. Trudno Ci? Znajdź swoją piosenkę przed treningiem i puszczaj za każdym razem, kiedy chcesz wyjść. Możesz w tym czasie rozpocząć przygotowanie do wyjścia. Obowiązkowo pamiętaj, żeby zacząć trening od razu po piosence! Jak widzisz najtrudniej jest zacząć i wytrwać w postanowieniu, później idzie już z górki.
Podczas wyrabiania nowych nawyków nie zapomnij o regularnym nawodnianiu organizmu, przyda się butelka Muszynianki pod ręką.